Przypadkowy Challenge Dubai – nieprzypadkowy IM 70.3 Gdynia.

Jedyną stałą rzeczą w życiu jest … ciągła zmiana i wiecie co – nawet mi się to podoba. Drugą prawidłowością, którą zauważyłem jest to, że nic nie dzieje się przypadkiem tak jak mi się kiedyś wydawało. „Przypadkowy” start w Challenge Dubai wcale nie był przypadkiem, był raczej początkiem czegoś nowego.

ale od początku

Ostatnie 3 sezony były „nudne” – lub inaczej – przewidywalne. Od czasu juniora młodszego do juniora większość startów szła dosyć gładko. Kilka tytułów MP, reszta zawsze na podium. Do tego walka ramię w ramię z młodzieżowcami i seniorami – no generalnie bajka. Ale jak każdy wie sport jest nieprzewidywalny. Każdy start, każdy nowy sezon to z jednej strony pytanie „jak przepracowałeś okres przygotowawczy”, a z drugiej strony, co robili Twoi konkurenci. Na dowód tego, że w życiu sportowca nic nie jest stałe i nawet najwięksi mistrzowie muszą kiedyś ustąpić jest ostatni WTS gdzie „młody wilk” pogonił „starego wygę” w stylu jakiego nie pozazdrościłby mu ten drugi. Louis wygrał Hamburg z przytupem.

Dla mnie sezon zaczął się dobrym „przypadkowym” startem w Challenge Dubai – debiut na połówce i 4h9min! Potem było pierwsze przetarcie w kraju w Olsztynie, dobry start w Piasecznie, doświadczenie zebrane w BAKU, i Mistrzostwa Polski w Suszu – mogło być lepiej.

W sumie to nikt mnie nie pogonił ale i ja nie pogoniłem nikogo… czy to dobrze czy źle? Ważniejsze jest, co dalej? Czy coś poszło nie tak? W którym momencie? A może nowa kategoria U23 – jestem znowu najmłodszy? Zamiast rozkładać wszystko na atomy wolę działać.

Połowa sezonu za mną, był czas na refleksję, krótki odpoczynek i plan na drugą połowę sezonu gotowy.

Ten sezon to też duże zmiany mojego „zaplecza”. Z dumą pisałem, że dołączyłem do teamu Etixx. Drugą wielką zmianą jest wsparcie Veloart – i nie piszę tu tylko o serwisie – piszę przede wszystkim o nowych, lśniących maszynach. Zresztą sami oceńcie moje nowe „cacka” ? Ja oszalałem!

A co się nie zmieniło? Nie zmienił się trener i menedżer – Tomku, Ojcze – dzięki, dam z siebie wszystko, jak zawsze!

Przystanek IM 70.3 Gdynia

Decyzja o starcie w IM 70.3 w kategorii PRO zapadła zaraz po Suszu. Nie była ona szybka i prosta, bo z jednej strony moje plany sportowe sięgają Tokyo 2020 czyli ściganie się na całkowicie innych dystansach i pytanie, czy starty na połowie Ironman nie zaburzą długoterminowych planów? Z drugiej strony, chęć wykorzystania mojego atutu, czyli mocnego roweru, spowodowała pragnienie„poczuć się jak na Challenge Dubai” – pełna kontrola od startu do mety. Tak właśnie, pełna kontrola – krótkie wyścigi z draftingiem to plan układany w czasie wyścigu, ba, nawet podczas poszczególnych jego etapów może być modyfikowany. Dystans długi bez draftingu to jazda zgodnie z planem. Pływanie wg możliwości, jazda wg wskazań pomiaru mocy i bieg wg tempa. Plan Plan Plan i jego konsekwentna realizacja versus żywioł, adrenalina i wyścig w „pałę”! Takie są różnice. Co lubię bardziej? na razie bez odpowiedzi …

Za kilka dni Gdynia. Największy wyścig w Polsce i mój drugi start na dystansie długim. Czy jestem przygotowany? Czy mam obawy? Jaki są założenia startowe?

Treningi zrealizowane więc mogę śmiało powiedzieć, że jestem przygotowany dobrze. Sprzęt – dzięki wsparciu Veloart – najlepszy jaki mógłbym chcieć. Suplementacja – Etixx, reklamować chyba nie trzeba. Obawy zawsze są, długi dystans to jednak trochę niewiadoma szczególnie jak się jest i młodym i jeszcze nie „wilkiem” – ale jestem pewien, że strategia na start jest przynajmniej doskonała. Założenia startowe – ambitne! Jednym słowem wszystko ogarnięte. Teraz tylko chłodna głowa i do dzieła!

To, że trening czasami boli, że nie wszystko zawsze wychodzi, że mogą być lepsze i gorsze starty, lepsze i gorsze dni każdy wie. Każdy też szuka motywacji, o której wielu już pisało i wszystko zostało już powiedziane.

„Motywują mnie ambitne cele, a ich realizacja napędza do jeszcze mocniejszej pracy”

Wszystkiego dobrego

Miłosz

Triathlon Pro Team

Autor

Miłosz